Opuszkami palców przejechałam po zdjęciu umieszczonym w czarno-białej ramce z kolorowymi naklejkami i szepnęłam do siebie będę za wami tęsknić patrząc na fotografię moich dwóch uśmiechniętych przyjaciółek. Znałam je od dziecka a teraz tak po prostu muszę je zostawić przeprowadzając się z Londynu do Phoenix. Myśl, że tyle kilometrów będzie dzieliło nas od siebie była przerażająca. Słowa mojej mamy doprowadzały mnie do furii "Od czego macie telefony?". Starałam się nie denerwować bo wiedziałam, że przeprowadzamy się ze względu na lepszą pracę dla mojej mamy. Wspomnianą fotografię spakowałam na wierzch mojej walizki po czym zapięłam ją i postawiłam obok drzwi. Chodząc po moim, jeszcze moim pokoju i przypominałam sobie moje dzieciństwo. Niesamowicie trudno było rozstać się z tym miejscem. -Ariana pośpiesz się taksówka przyjechała! - krzyknęła mama
-Już schodzę - sięgnęłam za klamkę i powoli otworzyłam drzwi. Ostatni raz rozejrzałam się po pokoju i wyszłam z niego. Zeszłam na dół do i podeszłam do stojącej przy drzwiach mamy.
-Chodźmy - powiedziałam i po prostu wyszłam. Wsiadłyśmy do taksówki gdy kierowca pakował nasze rzeczy. Drzwi od samochodu otworzyły się i za chwilę pojawił się taksówkarz. Odpalił silnik i ruszyliśmy.
**
-Ariana szybciej zaraz nasz samolot odlatuje - krzyczała mama
-No już idę - powiedziałam
Na szczęście w ostatniej chwili zdążyłyśmy. Wsiadłyśmy do samolotu i wygodnie usiadłyśmy na miejscach. Wyciągnęłam iPoda, podłączając do niego słuchawki. Muzyka zawsze mnie uspakajała i relaksowała. Włożyłam słuchawki do uszu, włączyłam moją ulubioną piosenkę, oparłam głowę o okno po czym zamknęłam powieki. Lot ma trwać 3 godziny więc mam dużo czasu aby odespać ranną pobudkę.
Obudził mnie głos mojej mamy i delikatne szturchanie.
-Lądujemy, zapnij pasy
*
Całą drogę taksówką do nowego domu, rozglądałam się przez otwate okno po mieście. Nie mogę zaprzeczyć było piękne. Mniejsze o trzy razy od Londynu ale szczerze mówiąc cieszyłam się miałam dość już tego tłoku.
-I jak ci się podoba miasto ?-spytała mama
-Jest okej - powiedziałam bez żadnych emocji i wzruszyłam ramionami. Wreszcie dojechaliśmy pod właściwy adres. Szybkim ruchem otworzyłam drzwi samochodu i z zaciekawieniem spojrzałam na budynek.
Wzięłam swoją walizkę i podeszłam pod drzwi mojego nowego domu.
-Proszę - mama uśmiechnęła się do mnie podając mi klucz. Sięgnęłam po niego po czym otworzyłam drzwi. Nie pewnie weszłam do dużego domu. Postawiałam walizkę obok schodów, a sama poszłam zwiedzać dom. Najpierw weszłam na górę gdzie były do wyboru trzy pokoje a także toaleta i łazienka. Miałam wybrać sobie mój pokój. Weszłam do pierwszego ściany były białe a meble czarne od razu z niego zrezygnowałam. Poszłam do następnego ściany były pomarańczowe a meble żółte był ładny ale mały. Weszłam do ostatniego w którym ściany były jasno fioletowe a meble ciemno fioletowe od razu wiedziałam, że on będzie mój. Były tam też drzwi jedne prowadziły do garderoby a drugie do mojej własnej łazienki. Oniemiała opadłam na łóżko. Jakby ktoś siedział w moich myślach i stworzył pokój moich marzeń. Usłyszałam delikatne pukanie do pokoju i po chwili do pokoju weszła moja mama.
-I jak podoba ci się pokój - spytała
-Jest piękny - odpowiedziałam
-Ciszę się, że ci się podoba. Przepraszam Ariana, że przeze mnie musiałaś zostawić swoich przyjaciół.
-Nic się nie stało mamo, nie przepraszaj
-Nie masz mi tego za złe ?
-Nie, nie mam
-To dobrze - powiedziała i przytuliła mnie.-No ale wstawaj musisz się rozpakować
-Okej
Mama wyszła a ja wstałam z łóżka i zaczęłam rozpakowywać walizkę kolejno bluzki, spodnie, sukienki, spódnice lądowały w garderobie. Godzinę później byłam już rozpakowana. Postawiłam na szafce zdjęcie moich przyjaciółek i uśmiechnięta siadłam na łóżku rozglądając się po pokoju. Usłyszałam pisk opon szybko wstałam z łóżka i podbiegłam do okna zdążyłam tylko zobaczyć, że jakiś kretyn najwyraźniej chciał poszpanować swoim autem. Spojrzałam na zegarek, była już 19. Postanowiłam, że wyjdę porozglądać się po mieście.
**
Siedząc na ławce w parku myślałam o jutrzejszym dniu w szkole. Bałam się, że nie znajdę tu przyjaciół. Widząc godzinę na moim zegarku postanowiłam wracać. Wstałam z ławki i powoli szłam zapatrzona w mojego Iphona. Nie patrząc gdzie idę wpadłam na kogoś i upadłam na ziemię.
-Jak kurwa łazisz - powiedział niezbyt miły ale przystojny brunet
-Przepraszam zapatrzyłam się - powiedziałam chłopak odwrócił się do mnie i podał mi rękę, złapałam ją po czym pomógł mi wstać.
-Następnym razem patrz jak chodzisz - powiedział łagodniej - a tak w ogóle co taka dziewczyna robi o tak później porze sama
-Wyszłam się przejść - odpowiedziałam
-To niebezpieczne miasto nie powinnaś chodzić sama - powiedział
-Niebezpieczna? Co masz na myśli ?
-Nie nic - odpowiedział - podwieźć cię do domu ?
-Przejdę się, ale dzięki za propozycję - powiedziałam i odeszłam
*
Po długiej kąpieli, zmęczona całym dniem opadłam na łóżko. Pomimo senności nie potrafiłam zasnąć. Kręciłam się z boku na bok myśląc ciągle o chłopaku z parku nawet nie spytałam jak się nazywa. Zamknęłam oczy próbując zasnąć co udało i się dopiero po godzinie.
________________________________________________________________________
I jest pierwszy rozdział. Jak wiadomo na początek nic ciekawego ale musicie być cierpliwi :*
Zadać nam pytanie na temat bloga lub bardziej osobiste możecie tu ----> <KLIK>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz